Zaczęłam dzień w królestwie monszatana.W drodze do pracy zobaczyłam Mikołajka i przeszłam obok ciemnego lasu, żeby uniknąć dożywocia, ale oczywiście zatrzymałam się przy metrze 2033.
W biurze szef powiedział: „Nomen omen” i zlecił mi zbadanie prawdopodobieństwa = 1.
W czasie obiadu z córkami Wawelu zauważyłam koniec śmierci pod lodem.
Potem wróciłam do swojego biurka siły niższej.
Następnie, w drodze do domu, kupiłam skafander i melonik, ponieważ mam kapelusz pełen nieba.
Przygotowując się do snu, wzięłam wywiad z Borutą i uczyłam się trafnego wyboru zanim powiedziałam „Dobranoc, Wolni Ciut Ludzie”.
Z wykorzystanych tytułów tylko dwa, zaznaczone na szaro, nie były przeze mnie czytane jako e-booki. „Prawdopodobieństwo = 1” miałam wypożyczone z biblioteki a „Córki Wawelu” kupiłam w zaprzyjaźnionej księgarni ostatniego dnia jej działalności. To był dzień szaleństwa zakupowego. Gdyby nie to, to też polowałabym na tę książkę w e-booku, bo jest z gatunku opasłych tomisk i jednak niewygodnie się ją czytało.
Być może tytuły pozostałych książek kiedyś zamienią się w linki do postów na ich temat (PS. Już się zaczęły zamieniać). Na razie nie są linkami, bo jak łatwo zauważyć, przez ostatni rok nie popełniłam tu żadnego postu. A wcześniej nie miałam chwil jasnowidzenia, które pozwoliłyby mi napisać na temat książek jeszcze nie przeczytanych.
Wpis pierwotnie ukazał się na moim poprzednim blogu pod adresem https://e-czytam.blogspot.com/2018/12/moj-dzien-w-ksiazkach-2018.html
Jedyna znana mi postać to Mikołajek, a ze słyszenia Córki Wawelu (jak się doczekam w kolejce to zaraz przeczytam).
Ale zabawa świetna 🙂
Boruta pewnie by się zasmucił, jakby się dowiedział, że o nim nie słyszałaś 😉
Rzeczywiście …jak ja mogłam przegapić Borutę???
Dziękuję za udział w zabawie 🙂