Tytuł: Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych
Redakcja: Kamil Janicki
Wydawnictwo: Histmag
Język:polski
Język oryginału: polski
Kupiłam w: ArtRange
Zdecydowanie jest to książka, którą warto przeczytać. Dotyczy różnych, głośnych w ostatnim czasie, spraw: Kosowa, Abchazji i Osetii Południowej, Krymu oraz Białorusi. Teoretycznie każdy, kto nie siedział pod kamieniem przez ostatnie kilkanaście lat, wie o co w nich chodzi. Teoretycznie. Bo te konflikty w polskich mediach przedstawiane są powierzchownie i często jednostronnie. Tymczasem omawiana pozycja, zgodnie ze swoją nazwą, cofa się do źródeł konfliktów – w niektórych przypadkach do XIX wieku, ale w innych aż do średniowiecza a nawet do starożytności. W ten sposób nie mamy powierzchownego opisu a za to dogłębną analizę. A zamiast jednostronności – konfrontację kilku punktów widzenia. Czyli na przykład oprócz punktu widzenia Gruzinów poznajemy też (najczęściej pomijany w polskich mediach) punkt widzenia Abchazów i Osetyjczyków. I podobnie obok perspektywy albańskich Kosowian poznajemy racje Serbów w sporze o Kosowo.
Dla mnie szczególnie ciekawy okazał się opis Białorusi, pozornie niepasujący do pozostałych, bo nie jest to tak konfliktowa sytuacja jak pozostałe. Jednak po zapoznaniu się z tym rozdziałem postać Łukaszenki przestaje jawić się tak jednowymiarowo, jak zazwyczaj jest przedstawiana.
Oprócz historii konfliktów w „Źródłach nienawiści” opisana jest również (prawie) aktualna sytuacja. Prawie, bo jest to książka sprzed 10 lat, więc o niektórych sprawach czytelnik wie więcej niż autorzy. Najbardziej chyba nietrafionym zdaniem w tej książce jest to: „Bardziej niepewna jest sytuacja Krymu, ale i tu, o ile secesji półwyspu nie można wykluczyć, o tyle starcie zbrojne Rosji i Ukrainy wydaje się nie do pomyślenia.” Jak widać, nawet bardzo obszerna wiedza nie zawsze pozwala na trafne przewidywanie przyszłości.
e-book
No cóż, to jest ten rodzaj e-booków, które można pokazywać jako antywzór. „Źródła nienawiści” to książka popularno-naukowa z bardzo dużą liczbą przypisów. I to jest oczywiście wielką zaletą, ale czytając ją w formie e-booka nie można z tego skorzystać. Dlaczego? Bo przypisy są niepodlinkowane. Czyli jeżeli ktoś by się uparł, żeby znaleźć dany przypis, to musi mozolnie szukać na kolejnych stronach danego przypisu, a potem wracać do miejsca, w którym przerwał czytanie. I przy kolejnym przypisie to samo. Teoretycznie możliwe, ale tak niewygodne, że w praktyce nikt tego nie będzie robił. A przecież przy podlinkowanych przypisach łatwość ich używania byłaby dużo większa niż w papierowej książce. I większość wydawców e-booków umie z tego korzystać.
Dodatkowym minusem jest to, że mapy są mało czytelne w odcieniach szarości. Czyli przy lekturze na czytniku też nie byłoby większej różnicy jakby ich nie było. Podobnie jak z przypisami. Co z tego, że są, jak nie da się z nich korzystać?
To mój zaległy lipcowy wpis w ramach „Trójki e-pik”. Temat: „Z polityką za pan brat”.
Wpis pierwotnie ukazał się na moim poprzednim blogu pod adresem https://e-czytam.blogspot.com/2019/09/zroda-nienawisci-czyli-dobre-zrodo.html