Tytuł: Igrzyska śmierci
Autor: Suzanne Collins
Wydawnictwo: Media Rodzina
Język: polski
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Piotr Budkiewicz
Kupiłam w: Woblinku
Tytuł: W pierścieniu ognia
Autor: Suzanne Collins
Wydawnictwo: Media Rodzina
Język: polski
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Piotr Budkiewicz
Kupiłam w: Woblinku
Tytuł: Kosogłos
Autor: Suzanne Collins
Wydawnictwo: Media Rodzina
Język: polski
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Piotr Budkiewicz
Kupiłam w: Woblinku
Nie będę się skupiać na każdej z tych książek osobno chociażby z jednego powodu – przeczytałam je jednym tchem i trudno mi je od siebie odseparować. Niby granice czasowe w akcji są wyraźnie oddzielone, ale jednak dla mnie ta trylogia jest ciężkopodzielną całością. No właśnie – jednym tchem. To jedna z tych lektur, od których nie można by było mnie oderwać wołami, lokomotywą ET-22 ani nawet stadem różowych skrzydlatych jednorożców. Dawno już na nic aż tak wciągającego nie trafiłam.
Jest to powieść science fiction dla młodzieży. Nie takie klasyczne sci-fi z robotami, kosmosem itp., ale jednak sci-fi. Powieść przygodowa. Bardzo dobrze napisana. Chyba nie przesadzę, jeśli napiszę, że tak jak poprzednie pokolenia miały „Robinsona Crusoe”, Verne’a i Maya tak współczesna młodzież dostała „Igrzyska śmierci”. Myślę, że gdybym miała dwadzieścia lat mniej, to nawet przerwa na sen i jedzenie by nie wchodziła w grę. Teraz już jestem na tyle dojrzała (hehe), że byłam w stanie to opanować.
A teraz trochę z innej strony. Książka jest brutalna. Leje się krew, dzieciaki walczą ze sobą na śmierć i życie. I giną. Nie wydaje mi się, że to źle, że takie rzeczy pojawiają się w książce dla młodzieży. Mam wrażenie, że nasza kultura jest trochę schizofreniczna pod tym względem. Z jednej strony cenzuruje się bajki i klasykę literatury dziecięcej, aby wszystko było słodkie i lukrowane, a z drugiej pozwala dzieciom oglądać filmy dla dorosłych i grać w gry komputerowe, gdzie iskrzy od przemocy, a odgrywanej postaci nic się nie dzieje. No i to, że w Ameryce, aby film można było pokazać dzieciom (czyli, aby stał się hitem, bo te z ograniczeniami wiekowymi nie mają szans) wystarczy nie pokazywać krwi (no i seksu, ale to inny temat). Czyli mamy przekaz: można walnąć kogoś z całej siły w buzie, można do niego strzelić i prawie nic mu nie będzie. No przecież nawet nie krwawił. A że amerykańskie hity są naszymi hitami…
Kończąc dygresję – brutalność mi nie przeszkadza, a jest tu usprawiedliwiona fabułą.
Jeszcze jedna ciekawa rzecz – jest przesłanie! I to nienachalne! Rzadka rzadkość. Ta trylogia jest jedną wielką krytyką konsumpcjonizmu i rozrywki typu reality show. Czyli mamy coś na czasie.
No i na koniec niuansik – ciekawe nawiązanie do starożytnego Rzymu. W nazwie złego imperium (to jest nawet wyjaśnione w książce) i w imionach obywateli tego imperium (to już nie). W sumie ciekawe, czy młodzi czytelnicy, kiedy gdzieś trafią np. na Plutarcha to zainteresują się tą postacią, czy też innymi, dlatego, że skojarzyli z tą książką. Trochę to wygląda tak, jakby autorka chciała powiedzieć (ha! wiem, co autor miał na myśli!): „To wszystko już było. Uwaga, bo zmierzamy do podobnego końca.”. To tak jeszcze à propos przesłania.
A uprzedzając pytanie – nie, nie widziałam filmu. Ale ja niefilmowa jestem.
Wpis pierwotnie ukazał się na moim poprzednim blogu pod adresem https://e-czytam.blogspot.com/2012/11/igrzyska-smierci-trylogia.html