Tytuł: Może (morze) wróci
Autor: Bartek Sabela
Wydawnictwo: Bezdroża
Język: polski
Język oryginału: polski
Kupiłam w: ebookpoint
Sięgnęłam po tę książkę „po znajomości”, a konkretnie z powodu, że autor chodził do tego samego liceum co ja w tym samym czasie (klasa równoległa). Nie mogę się pochwalić, że znam go, bo znam jedynie z widzenia, ale ta cienka nić powiązania wystarczyła, żebym zwróciła na tę pozycję uwagę. A przy okazji okazało się, że to, że jestem w tym samym wieku co autor i mieliśmy podobne przeżycia w młodości (chociażby tych samych nauczycieli) jest dość ważne dla mojego odbioru książki. Zwłaszcza, że jest to książka podróżnicza. To tak jakby autor patrzył moimi oczami, albo przynajmniej bardzo podobnymi do moich. Dlatego moja ocena jest tu mocno subiektywna.
Mówiąc w skrócie, „Może (morze) wróci” to relacja z podróży po Uzbekistanie, której celem było zobaczenie zaniku Morza Aralskiego. Autor nie skupia się jedynie na samym Aralu, ale opisuje również resztę swojej podróży. Tworzy się przez to pewien groch z kapustą i na początku trochę mi to przeszkadzało w czytaniu. Ale szybko odkryłam schemat – trochę beztroskiej podróży, po czym rozdział o umieraniu morza, po czym znowu anegdoty i opisy, itd., przy czym im dalej, tym więcej Arala a mniej beztroski. Dość ciekawa kompozycja, która sprawia, że również podświadomie czujemy fatum ciążące na Morzu Aralskim.
Książka ma przynajmniej dwie warstwy, które mogą zaciekawić różnych czytelników. Po pierwsze jest to książka podróżnicza pełną gębą. Mamy opisy i przyrody, i architektury (autor jest z wykształcenia architektem) i przede wszystkim ludzi. Pod drugie – popularno-naukowa. Zanik Morza Aralskiego jest opisany nie tylko jako coś, co autor widział na własne oczy, ale również w szerszej perspektywie z odniesieniem do innych źródeł.
Moim zdaniem to bardzo cenna pozycja, bo my, europejscy konsumenci, nie mamy świadomości skąd się biorą rzeczy, które kupujemy i jakim kosztem. Coś tam się przebija do naszej świadomości, np. praca dzieci w krajach Dalekiego Wschodu. Ale w większości nie wiemy, jaki jest wpływ przemysłowej uprawy bawełny, z której mamy większość ubrań, na środowisko naturalne. A to właśnie bezmyślna uprawa bawełny doprowadziła do zaniku Morza Aralskiego i tym samym do katastrofy zarówno dla przyrody, jak i dla mieszkających tam ludzi. Warto przeczytać tę książkę, aby mieć tego wszystkiego świadomość.
Na koniec uwagi techniczne związane z samym e-bookiem. Ogólnie jest dobrze przygotowany, ale są pewne niedoróbki związane z przypisami. Począwszy od tego, że tych przypisów jest za dużo. Niektóre rzeczy spokojnie mogłyby być w treści książki, np. w nawiasie. Klikanie i skakanie między stronami mnie zawsze wytrąca z ciągu czytania. Zresztą przy czytaniu papierowej książki mam to samo. A do tego mam jakąś manię, że zawsze muszę sprawdzić przypis. Nawet jeśli wiem co się pod tym przypisem kryje, bo jest to na przykład tłumaczenie wypowiedzi, która była w znanym mi języku. Nigdy nie potrafię się powstrzymać i potem mam problem z powrotem do czytanej myśli. Poza tym w tej książce znajdują się takie rzeczy jak „mapa na stronie 12”. Jakiej stronie? W e-booku? A wystarczyłoby zamienić to na odnośnik do mapy. Niezależnie od tego, że ta strona 12 to strona następna (a właściwie ekran), bo tego przy pierwszym czytaniu nie wiadomo. Ale jest też i dobra strona czytania e-booka. Mapki kolejnych stadiów umierającego morza można oglądać jak animację szybko klikając na następną stronę. W książce papierowej nie da się uzyskać tego efektu na dużych obrazkach.
Wpis pierwotnie ukazał się na moim poprzednim blogu pod adresem https://e-czytam.blogspot.com/2014/01/moze-morze-wroci.html