Skip to content
Menu
edobromila
  • Strona główna
  • czytam
  • e-czytam
  • gram
  • oglądam
  • O mnie
edobromila

„Ekożona”, czyli ni pies ni wydra

Opublikowano 17 lutego, 201923 czerwca, 2022

Tytuł: Ekożona
Autor: Michal Viewegh
Wydawnictwo: Stara Szkoła
Język: polski
Język oryginału: czeski
Tłumacz: Mirosław Śmigielski
Kupiłam w: Publio

Do tematu „walentynkowe motywy” w Trójce e-pik podeszłam trochę przekornie od innej strony: książka, którą wybrałam nie jest o rodzącej się miłości (chociaż trochę też), ale o takiej, która swoje apogeum ma już za sobą.
Książka Michala Viewegha była podobno w Czechach bestsellerem, ale na moim czytniku znalazła się w sumie tylko dla tego, że pod koniec wakacji była do pobrania z Publio za darmo. Co raczej wskazywałoby na to, że w Polsce takim hitem nie była. Recenzje, które przeglądałam, były dość rozbieżne — niektórym się podobało, innych znudziło. Ja sama natomiast nie wiem, co myśleć na jej temat. Najbliżej moich odczuć  byłoby napisanie, że „Ekożona” była nijaka i zupełnie mnie nie obeszła. Tyle tylko, że to też nie byłaby cała prawda. Bo jednak nie całkiem to po mnie tak spłynęło. Być może dlatego, że sam temat jest mi poniekąd bliski.
Tym, co najbardziej mi przeszkadza w uznaniu tej książki za dobrą, jest niemożność stwierdzenia, co tak naprawdę autor wyśmiewa. Szuryzm, ekofeminizm i idąc dalej normalny feminizm? Czy też racjonalizm i męski szowinizm? (to nie ja łączę te sprawy, tylko autor). Ponieważ Viewegh jedzie równo po wszystkim, to nie da się dojść do tego, o co tak naprawdę mu chodzi. Owszem, można uznać, że jest to np. „zaproszenie do dyskusji o kondycji współczesnego społeczeństwa i relacji damsko-męskich”, albo coś jeszcze bardziej górnolotnego, ale mnie to jakoś nie przekonuje. Owszem, czego można spodziewać się po czeskim pisarzu, jak nie wyśmiewania wszystkiego co się da, ale umówmy się — do Szwejka to się nie umywa. A dodatkowo może z raz uśmiechnęłam się czytając tę książkę. Jakoś to nie mój typ humoru.

Wpis pierwotnie ukazał się na moim poprzednim blogu pod adresem https://e-czytam.blogspot.com/2019/02/ekozona-czyli-ni-pies-ni-wydra.html

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Instagram
  • Twitter
  • Link

Kategorie

  • czytam
  • e-czytam
  • gram
  • oglądam

A. Markowski Agora autobiografia biografia Czarne dla młodzieży ebookpoint fantastyka fantasy felietony historia historyczne Insignis J. Austen J. Bralczyk J. Hoffman J. Miodek J. Szczerba J. Żylińska językoznawstwo literatura chińska Liu C. M. Kisiel M. Obuch metro metro 2033 Nexto PIW planszówki podróżnicze podsumowanie po polsku postapo powieść epistolarna Prószyński i S-ka Publio reportaże science-fiction trójka e-pik Uroboros Virtualo Woblink wywiad-rzeka young adult zbiorowe

Najnowsze wpisy

  • „Światu nie mamy czego zazdrościć”
  • Mój (bardzo subiektywny) ranking Azuli
  • Rebecca F. Kuang „Wojna makowa”, czyli trochę niedorobiona chińszczyzna po amerykańsku
  • Gordon Doherty „Assasin’s Creed Odyssey”
  • „Dziady, część V” – porównanie e-booka i wersji papierowej

Najnowsze komentarze

  1. „Trójka e-pik” 2019 – ile mnie to kosztowało? – edobromila - „Oczy uroczne”
  2. „Trójka e-pik” 2019 – ile mnie to kosztowało? – edobromila - Wszystko za Everest, czyli co mi się śniło po nocach
  3. „Piorun kulisty”, czyli porażający błąd w tłumaczeniu – edobromila - Problem trzech ciał, czyli Chińcyki trzymają się mocno
  4. „W blasku ognia”, czyli postapokaliptyczny Dekameron to to nie jest – edobromila - Metro 2033, czyli zaliczyć je wszystkie
  5. Mój dzień w książkach 2018 – edobromila - Metro 2033, czyli zaliczyć je wszystkie
©2025 edobromila | Powered by SuperbThemes & WordPress