Tytuł: Trzy po 33
Autor: Jerzy Bralczyk, Jan Miodek, Andrzej Markowski
Wydawnictwo: Agora
Język: polski
Kupiłam w: Publio
Uwielbiam czytać o językach, a zwłaszcza o tym który znam najlepiej – o polskim. W związku z tym czytanie zbioru felietonów trzech znanych językoznawców było dla mnie czystą przyjemnością. Praktycznie z każdego felietonu dowiedziałam się czegoś ciekawego, a teraz tymi ciekawostkami zadręczam rodzinę przy każdej okazji. Np. nie zauważyłam sama z siebie, że mamy od niedawna w polszczyźnie nowy dźwięk, nie wiedziałam, że słowo „raczej” jest właściwie przysłówkiem w stopniu wyższym itd. Dowiedziałam się też, że słów, które w moim pokoleniu były uznawane za młodzieżowe, używano już przed wojną. Przykładowo: „obciach” albo „ka-pe-wu?”. Co więcej przez całe życie byłam pewna, że to ostatnie to skrót KPW (nieważne od czego). A tu niespodzianka, bo nic z tych rzeczy.
Jednym słowem (dla ścisłości dwoma): rewelacyjna książka. Przyznaję, że przy niektórych felietonach czułam jak mi mózg parował, bo autorzy po mistrzowsku żonglują słowami i zwykłemu śmiertelnikowi nieraz trudno za tym nadążyć. Ale dla zmęczonych myśleniem jest też prezent w postaci ostatniej części, gdzie z wcześniej opisanych słów stworzone są mini-dialogi między autorami. Czytanie tego to już jest czysta rozrywka.
Ten wpis został napisany w ramach majowej edycji akcji „Trójka e-pik” w kategorii „książka z liczbą w tytule”.
Wpis pierwotnie ukazał się na moim poprzednim blogu pod adresem https://e-czytam.blogspot.com/2019/05/trzy-po-33.html