Tytuł: Piastówny i żony Piastów
Autor: Jadwiga Żylińska
Wydawnictwo:PIW
Język: polski
Kupiłam w: Virtualo
Nie spodziewałam się, że książka opisująca tak dokładnie, jak jest to tylko możliwe, życie polskich królowych, księżnych i księżniczek i to książka napisana w latach sześćdziesiątych może być tak wciągająca. Duża w tym zasługa samej historii. W szkole ten okres uczony jest po łepkach, a szkoda, bo jak się w niego wgryźć to jest niesamowicie ciekawy. Gdyby nie brak smoków to historie Piastów biłyby na głowę scenariusz „Gry o tron”. Co tam się nie działo! Gdyby tylko dawni polscy władcy mieli nieco większą fantazję w nadawaniu imion swoim potomkom. Czasem ciężko się zorientować, która Rycheza jest która, Bolesławów jest jak mrówków a inne imiona też występują w grupach po kilku nosicieli.
Ale historia historią, każda będzie nudna, jeśli się ją nudno przedstawi. To nie ten przypadek. Żylińska opisała to tak, że trudno się oderwać. Bohaterowie i ich perypetie opisani są barwnym językiem i wydają się być żywymi osobami. Autorka nie szczędziła przy tym złośliwości i względem postaci historycznych i sobie współczesnych. Pozwolę sobie zacytować jedną z nich, bo jest dobrym przykładem również tego, że historia jest tu przedstawiona z kobiecego (a zatem nietypowego) punktu widzenia: „Okazuje się, że tak czy owak, niepodobna, aby kobieta na tronie polskim mogła dogodzić rodzimym historiografom, którzy odziedziczyli po przodkach awersję do rządów kobiecych.”
Tak, jak już pisałam, jest to dość stara książka, ale nie przeszkadza to w jej czytaniu. Chociaż można zauważyć zwroty językowe, które już nie są używane. Mnie osobiście zachwyciło stosowanie czasu zaprzeszłego. Jaka szkoda, że w współczesnej polszczyźnie już niemal zupełnie zanikł.
Jedyne do czego chciałabym się przyczepić to brak przypisów. Książka opatrzona jest wstępem, gdzie wymienione są nieliczne błędy merytoryczne. Szkoda, że nie zostały one również oznaczone właśnie w formie przypisów. Tego co było we wstępie już się w trakcie czytania głównego tekstu nie pamięta. Podobnie przydałyby się tłumaczenia obcojęzycznych wstawek, w większości łacińskich, ale nie tylko. Moja mikroskopijna znajomość łaciny i niemieckiego nie pozwoliła mi na zrozumienie tych fragmentów. Ale to w sumie jedyny zarzut jaki mam i dotyczy on samego wydania a nie treści książki.
Ten wpis powstał w ramach wyzwania „Trójka e-pik” i dotyczy tematu „poczet królowych polskich/europejskich”
Wpis pierwotnie ukazał się na moim poprzednim blogu pod adresem https://e-czytam.blogspot.com/2019/05/piastowny-i-zony-piastow-czyli-tylko.html